środa, 18 maja 2011

Jestem przy Tobie...

Choroba Bobaska za nami. To najważniejsze. Staram się opanować moje emocjonalne rozchwianie. Kawa niby daje kopa i pozytywnie nakręca, a jednak nakręca. A jak moje nakręcanie się zacznie to się tak kręci i kręci aż jakaś sprężynka robi "pstryk" i cała pozytywna energia, zbierana co do ostatniego okruszka znika w jakiejś wielkiej czerni niezliczonych obaw i lęków. Dziś rano znów płakałam. Patrzyłam jak Ona siedzi, jak się bawi, jak przebiera coraz zręczniej malutkimi paluszkami, jak zerka co chwila na mnie i uśmiecha się, słodko przechylając główkę na bok... Płakałam, bo... Bo sama nie wiem co. Wstyd się chyba przyznać, ale płakałam, bo tak strasznie Ją kocham i panicznie się boję (jakoś chyba na zapas), że coś złego może Jej się stać. Przecież to chore!!! Jak tak dalej pójdzie to jeszcze coś wykraczę, samospełniające się proroctwo przywołam. Głupia jestem. Nie wiem co to mi się w tej głowie kotłuje. Mała jest drobniutka, malutka, ale przecież rozwija się ładnie, prawidłowo, radosna jest, pełna energii... Skąd te moje płacze? Przecież Ona to wszystko czuje, doskonale zauważa, że coś jest ze mną "niehalo". Rzuca zabawki i biegnie jak tylko szybko potrafi, staje przy mnie i kładzie główkę na kolanach... Jakby chciała powiedzieć "Mamo, nie martw się, jestem przy Tobie"...
Tylko, czy nie powinno być odwrotnie...?

3 komentarze:

  1. witaj w mamusiowym świecie, masz skarb, płacisz spokojnym snem i beztroską. tak to juz jest, że będziesz myslec za dużo... czasem sie pomartwisz, święty spokój odszedł i nie wróci. Czarnowidztwo kopnij w tyłek, bo i tak jak wiesz co ma byc to będzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ma być to będzie. Wiem. Tylko tak bardzo bym chciała, żeby miało być i było tylko to dobre... :))) Utopijne moje pragnienia od zawsze niespełnialne. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. czemu nic nie piszesz czekamy

    OdpowiedzUsuń