wtorek, 5 kwietnia 2011

Smoła

Jestem na świeżo po przeczytaniu kolejnego wpisu A. Pociągam nosem, a świat rozmazuje mi się przez załzawione oczy. Ileż ona ma siły... Jak można w ogóle takie pokłady siły w sobie znaleźć? Jak można mówić o sile, gdy ginie Ukochany... Przechodzą mnie ciarki i aż gardło boli od przełykania tłumionego płaczu. Tak strasznie chciałabym móc jej jakoś pomóc. Nie mogę, wiem. Tak strasznie bym chciała pomóc, a jednocześnie chciałabym być jak najdalej od takiego stanu ducha... Boję się... Trzymam kciuki, że wyjdzie z tego kiedyś. Kiedyś, bo teraz ciągle jest w niej ta smoła... Czarna, gęsta, nieprzenikniona.
I co mam teraz napisać...? Chciałam jeszcze kilka słów o Małej, ale po czytaniu A. wszystko brzmi banalnie i tak jakoś nie na miejscu... Nie na miejscu moje radości. Nie na miejscu przelewająca się miłość i różowe od śmiechu policzki... Tak bardzo dziękuję za całe szczęście, które mnie spotkało w życiu. Chciałabym zapamiętać, zatrzymać ten stan, zrobić stopklatkę. Uwielbiam mój mały świat, swoją głowę na Twoim ramieniu, Kochanie i naszą Iskierkę raczkującą jak motorek, żeby być bliżej nas... Nasze wieczory, niedzielne poranki... Niech tak zostanie już na zawsze...
Myśli mi się rozbiegły, nie mogę ich zebrać. Kończę...

Loki "Wizja Dźwięku"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz