piątek, 21 stycznia 2011

Powoli

Znów śnieg. A był już taki dzień, że pachniało mi wiosną. Każdego roku przychodzi taki czas, kiedy już nie mogę znieść zimy. Nienawidzę jej serdecznie. W tym roku jakoś szybko mam dość, a przecież nigdzie nie muszę wychodzić... Może właśnie dlatego...
Marazm taki u nas. Godzina za godziną, karmienie za karmieniem, powroty M., odwiedziny dziadków (ostatnio mega rozrywka dla mnie, bo jest do kogo się odezwać). Patrzę każdego dnia jak moja Córeczka uczy się nowych rzeczy, jak jej rączki są coraz silniejsze, jak niezdarnie raczkuje, a dziś pierwszy raz sama usiadła. :) Ileż to radości takie rzeczy niosą. Patrzę na nią, patrzę na siebie i zastanawiam się gdzie podziały się moje potrzeby? Moje markowe kosmetyki stoją w szafce zakurzone. Ona kocha mnie bez podwiniętych, wytuszowanych rzęs, z niedoskonałościami cery, z błyszczącym nosem... Nie tęsknię za nowymi ubraniami, nie śledzę sklepowych wystaw. Teraz najważniejsze, żeby było wygodnie turlać się z nią po dywanie. Sprany dres - jak najbardziej. Moje podniosłe wieczory przy poezji i winie, moje artystyczne melancholie, rozmowy internetowe z Bardzo Ważnym, weekendy pełne imprez - wszystko po prostu zniknęło. I choć tęsknię za dawną sobą, za tą pozornie uśmiechniętą, rozbawioną, czasem zamyśloną romantyczką, nigdy nie zamieniłabym mojego marazmu na tamte radości. Chyba zaczynam się powoli oswajać z tym wielkim BUM, który zabrał mi moje szalone, podkoloryzowane alkoholem weekendy. Teraz zamiast szaleć nocami w klubach, wstaję do Małej, żeby dać jej mleko. Łapie mnie za szyję, odchyla główkę, wpatruje się tymi swoimi zaspanymi oczkami i uśmiecha. Nigdy nie byłam na piękniejszej imprezie. :)

3 komentarze:

  1. zatem, zimy nie cierpię od pierwszego płatka śniegu i kiedy temperatura zaczyna zbliżać się do zera... jestem zdeklarowanie ciepłolubna
    A co do macierzyńskich uciech i zapomnianych szaleństw... to se wrati:) w innej formie, bo jednak doroślejemy, inne wymagania, inne rzeczy sprawiają radość. Teraz jest czas rozkoszowania się maluszkiem, który zaskakuje i cieszy każdego dnia. A dzieciństwo to słodkie i papuśne, mija szybko, więc chwytaj każdą chwilę... w rozciągniętych dresach i nieumalowana:) a na wieczory przy poezji, winie czy innych atrakcjach znów przyjdzie czas. Cmok dla Malutkiej w różową piętkę:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję ślicznie, Basiu w imieniu Malucha. :))

    OdpowiedzUsuń